X
Uwaga
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.
×
Artykuły

Co dzieje się z branżą dźwignicową? Jak dziś wygląda segment suwnic?

Prześlij nam swój artykuł
Zobacz galerię zdjęć

Firma CEBARYD opublikowała raport opisujący rynek suwnic w Polsce. Jest to pierwsze wyczerpujące opracowanie obrazujące aktualną sytuację w branży dźwignicowej, w segmencie suwnic. Raport pokazuje jak zmieniał się rynek polski w ostatniej dekadzie, a także główne trendy rozwojowe oraz szanse i zagrożenia dla producentów urządzeń.

Branża dźwignicowa stanowi nerw gospodarki. Dźwignice są obecne w każdej dziedzinie działalności przemysłowej: w zakładach wydobywczych, produkcyjnych i firmach usługowych.

Nie sposób sobie wyobrazić jakąkolwiek gałąź przemysłu, a w szczególności przemysłu maszynowego, bez lekkiego udźwigowienia stanowisk pracy w postaci wciągników, żurawi warsztatowych czy suwnic modułowych lekkich. Te ostatnie stały się nieodłącznym elementem produkcji w przemyśle samochodowym. Transport między-stanowiskowy i między-operacyjny zdominowały suwnice pomostowe natorowe i podwieszane. Wspólnym podstawowym elementem łączącym wszystkie produkty segmentu suwnic stały się wciągniki łańcuchowe i linowe oraz moduły napędowe.

Zapewne część naszych czytelników pamięta okres sprzed 25 lat, gdy suwnice były towarem deficytowym i pożądanym przez wszystkich inwestorów. Trzy główne zakłady produkcyjne: GZUT, FUD i FAMAK, produkujące odpowiednio suwnice lekkie do 5 ton, suwnice średnie 8-32 ton i suwnice ciężkie powyżej 50 ton, a także suwnice bramowe, nie nadążały z zaspokajaniem popytu.

Pomimo działalności zaplecza badawczo-rozwojowego branży, jakim był ówczesny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy DETRANS, zaczynał narastać coraz większy rozdźwięk pomiędzy poziomem technicznym naszych krajowych rozwiązań i rozwiązań koncernów zachodnich. Żaden z zakładów nie czuł się odpowiedzialny za rozwój badań i postęp w branży. Istniejąca struktura DETRANS nie była w stanie zainteresować zakładów produkujących dźwignice postępem. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta – po co unowocześniać produkcję jeśli to co produkujemy, co znamy, co potrafimy robić stanowi przedmiot pożądania i jest sprzedawane jak „świeże bułeczki”.

Otrzeźwienie przyszło nagle, gdy 1990 roku dwuletnie portfele zamówień stopniały do zaledwie jednomiesięcznej produkcji. Dotychczasowi producenci znaleźli się w dosyć trudnej sytuacji, gdyż nie byli przygotowani na taki obrót sprawy, a ich skostniałe struktury i wysokie koszty nie pozwalały na szybkie wejście na rynek usług serwisowych, modernizacji oraz napraw. Zresztą rynek ten dopiero zaczął powstawać. Do tego momentu naprawami i serwisem zajmowały się zakładowe wydziały utrzymania ruchu w poszczególnych zakładach. Producenci suwnic nie mieli ochoty i nie byli przygotowani na zajmowanie się obsługą posprzedażną.

Od początku lat 90-tych zaczęły powstawać małe, elastyczne firmy z własnym zapleczem konstrukcyjnym, które dostrzegły dla siebie szansę w naprawach, modernizacjach i serwisowaniu dźwignic (rys. 1).

Nowe firmy z branży wzorowały się na nowoczesnych rozwiązaniach koncernów zachodnich, a także powoli importowały i zabudowywały komponenty najnowszej generacji w nowo projektowanych dźwignicach.

Firmy europejskie miały ogromną przewagę w stosunku do naszych krajowych producentów, gdyż w sposób ciągły rozwijały i standaryzowały produkcję komponentów dla potrzeb techniki dźwignicowej. Stare polskie firmy z branży dźwignicowej swoje rozwiązania opierały głównie na komponentach uniwersalnych, ciężkich i przewymiarowanych, nie nadających się dla potrzeb techniki dźwignicowej. Również polski wciągnik linowy produkcji BZUT nie mógł nawiązać swoim poziomem nawet do wciągnika BALKANCAR, nie mówiąc już o wciągnikach niemieckich.

Nowe firmy, chcąc zaprojektować nowoczesne suwnice, zmuszone były użyć nowoczesnych komponentów jak: wciągniki, silniki, przekładnie, moduły jezdne, stanowiska sterownicze, szafy sterownicze, kable płaskie itd.

W ten sposób zaczęła się rozwijać kooperacja i współpraca z firmami Europy Zachodniej, która trwała ok. 12 lat tj. do roku 2002 .Możemy przyjąć, że jest to pierwszy etap transformacji segmentu suwnic.

Wraz ze zbliżającym się terminem przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, wzrosło zainteresowanie przejęciem dotychczasowych partnerów lub przedstawicielstw przez głównych graczy rynku europejskiego. Okres 2002-2011 stanowi drugi etap transformacji branży i wiąże się również z przejęciami na rynku europejskim (rys. 2).
Od momentu wstąpienia Polski do EU następuje dynamiczny rozwój segmentu suwnic w Polsce (rys. 3).

Szczegółowy rozwój rynku w tym segmencie opisuje raport firmy CEBARYD p.t. Rynek suwnic w Polsce 2015.

Dowiecie się z niego Państwo jak zmieniała się dynamika rynku, ile suwnic wciągników i żurawi stacjonarnych dostarczono na rynek w I oraz II okresie transformacji.

Poznacie jaka jest struktura wiekowa zainstalowanych urządzeń oraz która generacja urządzeń dominuje na rynku? Dzięki temu wywnioskujecie, co Was czeka w nadchodzącej dekadzie.

Czy Polska gospodarka zdążyła wykorzystać swoją szansę, aby wymienić urządzenia, które stanowią często o jej wydajności i nowoczesności?

Ile firm pracuje dla branży? Jaka jest wartość ich sprzedaży? Jaką pozycję zajmują monopoliści sprzed 25 lat?

Co wynika z globalizacji rynku dźwignicowego dla segmentu suwnic? Czy jest to szansa czy zagrożenie dla polskich firm?

 


Komentarze

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.


Pozostałe artykuły

wszystkie artykuły

BLOG